Forum www.biblia777.fora.pl Strona Główna www.biblia777.fora.pl
biblia dyskusje
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

pamietnik bylego jezuity

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.biblia777.fora.pl Strona Główna -> historia kościoła
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pprawda
Administrator



Dołączył: 27 Gru 2012
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:34, 28 Gru 2012    Temat postu: pamietnik bylego jezuity

pamietnik bylego jezuity






ALIGHIERO TONDI





prof. Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego



w Rzymie





KARTKI Z PAMIĘTNIKA

BYŁEGO JEZUITY























PRZEDMOWA





Jezuita ksiądz Tondi, wicedyrektor Instytutu WySszej Kultury Religijnej w

Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim otrzymał od władz kościelnych zadanie

pośredniczenia w kontaktach między Watykanem i Akcją

Katolicką

a róSnymi

ośrodkami włoskiego neofaszyzmu.



Osobisty udział w występnych konszachtach mających na celu przyśpieszenie

ponownej faszyzacji Włoch doprowadził księdza Tondi do przekonania, Se polityka

Watykanu Jest sprzeczna z interesami narodu włoskiego, Se stanowi ona powaSne

niebezpieczeństwo dla pokoju.



Ksiądz Tondi znalazł w sobie dość

odwagi cywilnej, by przyznać

się

publicznie, Se

słuSył złej sprawie, w które uwikłał go Watykan: 21 kwietnia 1952 r. wystąpił z

zakonu jezuitów i rozpoczął publikowanie na łamach demokratycznej prasy włoskiej

własnych notatek -fragmentów prowadzonego przez siebie od dłuSszego czasu

pamiętnika.



Rzecz zrozumiała, Watykan próbował wszystkiemu zaprzeczyć. Ale ksiądz Tondi

obok własnych notatek posiadał w ręku przygwaSdSające dokumenty — fotokopie

korespondencji pomiędzy dygnitarzami hierarchii watykańskiej a faszystowskimi

zbrodniarzami wojennymi, dziś

przywódcami odradzających się

pod opieką

imperialistów amerykańskich ugrupowań

neofaszystowskich. Treść

tej

korespondencji demaskuje Watykan jako pomocnika amerykańskich podSegaczy

wojennych w ich zbrodniczym spisku przeciw wolności i bezpieczeństwu narodu

włoskiego.





Konszachty Watykanu z neofaszystami są

kontynuacją

jego haniebnej współpracy z

faszystami niemieckimi i włoskimi w okresie przedwojennym i w czasie wojny. Są

one — w ramach obecnego podporządkowania polityki Watykanu interesom

amerykańskich imperialistów — jednym z przejawów amerykańsko-watykańskich

przygotowań

do wojny.



ZaangaSowanie się

Watykanu po stronie najciemniejszych sił reakcji

międzynarodowej w ich walce przeciw obozowi demokracji i socjalizmu, przeciw

niezawisłości i pokojowi narodów wiąSe sięściśle z klasową

rolą

papiestwa jako

obrońcy wyzysku obszarniczego i kapitalistycznego, z jego nienawiścią

do

wszystkiego, co postępowe, demokratyczne, co śluzy sprawie wyzwolenia człowieka

z jarzma panowania wyzyskiwaczy i gnębicieli.



W czasach feudalizmu był Watykan, sam wielki feudalny obszarnik, obrońcą

"świętego" prawa panów do wyzyskiwania chłopów pańszczyźnianych. Później w

okresie rewolucji burSuazyjnych, gdy młoda burSuazja walczyła o wolności

demokratyczne, Watykan stanął w szeregach obrońców starego porządku

błogosławiąc i wysługując się

"świętemu przymierzu" carów i cesarzy

zagradzających Sołdackim bagnetem drogę

ludom do wolności.



Od chwili gdy burSuazja realizując swoje klasowe cele odSegnała się

od haseł

własnej rewolucyjnej młodości, uprawiający juS

od dawna obok wyzysku feudalnego

wyzysk kapitalistyczny Watykan stal się

z kolei wierną

podporą

ustroju

kapitalistycznego. Jako jeden z rzeczników porozumienia i współpracy wszystkich

wyzyskiwaczy przeciw dąSeniom wyzwoleńczym ludu pracującego. Kiedy w okresie

imperializmu, w warunkach gnicia kapitalizmu i ogromnego zaostrzenia jego

sprzeczności wewnętrznych, dla bezwzględnego podporządkowania i ujarzmienia

całego ludu reakcja ucieka się

do metod jawnego terroru, Watykan dostarcza jej





broni "ideologicznej" w postaci encyklik Leona XIII i późniejszych papieSy.

Jednocześnie Watykan udziela poparcia wszystkim ugrupowaniom faszystowskim,

we Włoszech, w Niemczech, w Austrii, w Hiszpanii i w innych krajach, pomagając

im bardzo wydatnie w dojściu do władzy i w organizowaniu międzynarodowego

bloku faszystów do walki z ruchem robotniczym i Związkiem Radzieckim.



I tak np. ówczesny przewodniczący chadeckiego klubu poselskiego we Włoszech De

Gasperi (obecny premier) oświadczył 2 listopada 1922 roku, Se ministrowie

chadeccy, którzy weszli w skład rządu Mussoliniego, mogą

liczyć

na całkowite i

"jak najbardziej szczere poparcie" chadeckiej frakcji poselskiej (popolarów). Partia

popolarów została przez Watykan rozwiązana, aby członkowie jej mogli masowo

wstępować

do partii faszystowskiej.

11 lutego 1929 roku Watykan zawarł z rządem faszystowskim oficjalny sojusz

polityczny. 29 czerwca 1931 roku papieS

Pius XI wydał encyklikę

"Non abbiamo

bisogno", w której jest mowa o wdzięczności kościoła i religii dla faszyzmu za to, Se

zlikwidował on "naszego wroga, socjalizm", o "wiecznej wdzięczności za to, co

zostało uczynione we Włoszech (przez faszyzm) dla religii", a takSe o tym, Se

poparcie Watykanu przynosi faszyzmowi wielkie korzyści polityczne. W imię

tych

korzyści Watykan poparł napaść

faszystów włoskich na Abisynię, republikę

hiszpańską

i Albanię

oraz udział Włoch w II wojnie światowej po stronie Niemiec

hitlerowskich.



W październiku 1930 roku Watykan polecił Brüningowi i innym przywódcom

katolickiej partii "Centrum" w Niemczech nawiązać

stały kontakt polityczny z

Hitlerem. W pierwszych dniach stycznia 1933 roku jezuicki wychowanek i agent

Watykanu von Papen poinformował Hitlera, Se sytuacja dojrzała juS

do objęcia przez

niego władzy i Se Watykan gotów Jest udzielić

Hitlerowi politycznego poparcia. 30

stycznia 1933 roku Hitler został kanclerzem, a von Papen — wicekanclerzem.





Reakcyjny episkopat niemiecki udzielił Hitlerowi pełnego poparcia. Przywódca

Centrum prałat Kaas nazwał publicznie Hitlera "bojownikiem wysokich ideałów,

który uczyni wszystko, co trzeba, dla ratowania narodu niemieckiego". 23 marca

1933 roku Hitler oświadczył, Se w chrześcijaństwie widzi "niezachwiany fundament

moralności; dlatego obowiązkiem naszym jest utrzymanie i rozwijanie przyjaznych

stosunków ze Stolicą

Apostolską". 5 lipca 1933 roku Watykan uznał, Se dalsze

istnienie katolickiej partii "Centrum" jest juS

niepotrzebne. Wydana została wówczas

odezwa, w której czytamy: "Rozwój sytuacji politycznej w Niemczech oparł Sycie

polityczne na zupełnie nowych podstawach, w których nie ma miejsca na działalność

partii politycznych. Dlatego w porozumieniu z kanclerzem Hitlerem niemieckie

Centrum postanowiło się

niezwłocznie rozwiązać". 20 lipca 1933 roku został

zawarty konkordat podpisany w imieniu Hitlera przez von Papena a w imieniu

papieSa przez kardynała Pacellego (obecnego papieSa Piusa XII).



Watykan był i jest sojusznikiem i protektorem wszystkich ugrupowań

faszystowskich, poczynając od hitlerowców, faszystów włoskich i austriackich,

hiszpańskich franckistów, belgijskich rexistów Degrelle'a, chorwackich faszystów

Pawelicza, słowackich hlinkowców księdza Tiso, portugalskich faszystów Salazara,

węgierskich faszystów kalwina Horthyego, polskich oenerowców i ozonowców itd.



Gdy zezwierzęceni faszyści niemieccy zrealizowali za aprobatą

USA i Anglii swe

plany podpalenia świata, gdy obracali w gruzy tysiące miast, torturowali i mordowali

miliony ludzi w obozach śmierci, lochach gestapo, egzekucjach publicznych papieS

Pius XII przyjmował na codziennych audiencjach niemieckich zbrodniarzy

wojennych i udzielał im ojcowskiego błogosławieństwa.



Po historycznym zwycięstwie ZSRR nad hitleryzmem, w obliczu wzrostu ruchu

robotniczego i radykalizacji mas, w tej liczbie i katolików, Watykan zmienił taktykę







ratowania kapitalizmu i zaczął wskrzeszać

stare partie chrześcijańskodemokratyczne,

te same, przy pomocy których w okresie międzywojennym ułatwiał

faszystom "legalne" dojście do władzy. Chadecy włoscy i francuscy dokładali teraz

wszelkich sił, aby hamować

rozmach walki mas pracujących z faszyzmem i nie

dopuścić

do naruszenia podstaw ustrojowych kapitalizmu.



Chrześcijańscy demokraci Włoch, Francji, Austrii i Niemiec Zachodnich pełnią

dziś

rolę

jawnej agentury imperializmu amerykańskiego. Zdradzając cynicznie swe

własne narody przekształcają

swoje własne kraje w kolonie amerykańskiego

kapitału, w bazy wypadowe dla rozpętywanej przez ich mocodawców trzeciej wojny

światowej przeciwko Związkowi Radzieckiemu i krajom demokracji ludowej. Chcąc

przekształcić

okupowane i ujarzmione przez siebie kraje w politycznie i

gospodarczo zaleSne kolonie Wall Street, usiłując zamienić

te kraje w poligon

wojenny, a ich obywatelom szykując rolę

mięsa armatniego napotykają

Stany

Zjednoczone na rosnący opór narodów. By zdławić

ten opór, dąSą

one do

zlikwidowania resztek swobód demokratycznych w uzaleSnionych od siebie krajach



— stawiają

na odbudowę

partii faszystowskich. W tych zbrodniczych machinacjach

Watykan i sprzedajni politycy chadeccy odgrywają

rolę

wspólników i pośredników.

Ale mimo jezuickiej perfidii polityków watykańskich, mimo ich biegłości w motaniu

sieci intryg politycznych, mimo usiłowań

rozpętania fanatyzmu religijnego na uSytek

podSegaczy do nowej wojny ponosi Watykan klęskę

za klęską.



Watykan napotkał na zdecydowany odpór ze strony klasy robotniczej i skupionych

wokół niej wszystkich zdrowych patriotycznych sił narodów, pchanych w odmęty

katastrofy przez imperializm amerykański. Miliony ludzi pracujących przejrzały

intencje obłudnych polityków watykańskich i odwracają

się

od nich. Świadczy o tym





m. in. fiasko sławetnej ekskomuniki papieskiej, świadczy o tym głęboki kryzys w

łonie partii chadeckich, świadczą

o tym wreszcie wypadki opisane w niniejszej

ksiąSce. Nawet w kołach zbliSonych do samego ośrodka knowań

watykańskich

budzi się

zwątpienie, przekonanie o nieuniknionym bankructwie polityki

wysługiwania się

imperialistom wbrew interesom i woli narodów, otwierają

się

oczy

ludziom najmniej zdawałoby się

podatnym na głos prawdy. Odbiciem tych głębokich

procesów zawodzących w opinii publicznej kapitalistycznych krajów Europy jest

wystąpienie byłego jezuity Tondiego.



Z PAMIĘTNIKA

ALIGHIERO TONDIEGO





I W czerwcu 1951 roku Gedda rozpoczął pertraktacje z faszystami



Po wyborach z 18 kwietnia 1948 r. we Włoszech ujawniło się

i w szybkim tempie

zaczęło narastać

niezadowolenie z praktyk chrześcijańskiej demokracji i rządów De

Gasperiego. Wywołało to zaniepokojenie kół katolickich: podczas gdy ludzie dobrej

woli z przykrością

zdawali sobie sprawę

z faktu bezczeszczenia przez partię

rządową

Ewangelii, wśród sfer rządzących Watykanem i przywódców grup

społecznych związanych tradycyjnymi więzami ze Stolicą

Apostolską

zaczęła

kiełkować

obawa, Se podczas następnych wyborów oburzone masy włoskie nie

oddadzą

tylu głosów na chrześcijańską

demokrację, co w roku 1948.



NaleSało się

więc zaasekurować. Widziano dwa wyjścia z tej sytuacji i obydwu

próbowano:: bądź

"uzdrowienie wewnętrzne" chrześcijańskiej demokracji, bądź

teS

utworzenie w szybkim czasie nowej partii burSuazyjnej, zdolnej zająć

w oczach

opinii publicznej miejsce chrześcijańskiej demokracji i otrzymać

w spadku po niej

dziedzictwo wyborcze i polityczne.

Ze względu na pewien splot wydarzeń

miałem sposobność

wziąć

udział — niekiedy

bezpośrednio, niekiedy zaś

marginesowo — w kilku fazach zarówno jednego, jak

drugiego rozwiązania. Mogłem dzięki temu przekonać

się

osobiście — prawie Se namacalnie,

do jakich potwornych i paradoksalnych przymierzy, całkowicie

sprzecznych z doktryną

i duchem Chrystusa, gotowi są

uciec się

przywódcy

Watykanu z obawy przed niebezpieczeństwem zagraSającym ich niegodnym

przywilejom.





Nie przypadkowo, lecz świadomie prowadzę

od wielu lat dokładny pamiętnik, w

którym notuję

wszystkie waSniejsze wydarzenia dnia. Tak więc, jeśli chodzi o

interesujące nas tu wypadki, ograniczę

się

do podania zapisków z mojego

pamiętnika, do podania nagich faktów, pomijając ze zrozumiałych względów to

wszystko, co nie wiąSe się

z wydarzeniami politycznymi i dotyczy prywatnych

spraw zainteresowanych osób. Zresztą

czytelnik sam będzie miał moSność

wydania

sądu.



W celu bardziej jasnego i obiektywnego przedstawienia wypadków, w których

uczestniczyłem, muszę

się

cofnąć

do dość

odległego okresu — do czerwca 1951

roku. W tym to właśnie miesiącu pań

Leonardo Salmieri zwrócił się

do mnie z

prośbą, abym go przedstawił profesorowi Luigi Gedda, zajmującemu wówczas

stanowisko wiceprzewodniczącego Akcji Katolickiej. PoniewaS

prośba ta nie kryła

w sobie nic nadzwyczajnego, nie pytałem o przyczyny. Zarówno przedtem jak i

potem wiele osób zwracało się

do mnie z podobną

prośbą; zwracały się

one do mnie,

jak do kaSdego innego kapłana znanego na terenie Włoch. Z zasady

ustosunkowywano się

pozytywnie do tego rodzaju próśb. Zresztą

było rzeczą

powszechnie wiadomą, Se Gedda chętnie wszystkich przyjmuje. Dlatego teS

bez

wahania zaopatrzyłem pana Salmieriego w mój bilet wizytowy z odpowiednim dopiskiem.





Salmieri pisywał na łamach "Giornale d'Italia"1. Jak się

później dowiedziałem, był

uczestnikiem "republiki Salo" 2, walczył



1 Znany dziennik faszystowski. — Red.



2 Nazwa pochodzi od malej miejscowości we Włoszech północnych, w której mieściła się

siedziba "rządu"

marionetkowej "republiki". Kiedy po Stalingradzie stalą

się

widoczna nieuchronność

klęski hitleryzmu, część

wielkiej

burSuazji i arystokracji włoskiej postanowiła ratować

kapitalizm przez poświęcenie Mussoliniego i przejście od

wysługiwania się

imperializmowi niemieckiemu do wysługiwania się

imperializmowi amerykańskiemu. Koła te

posłuSyły się

monarchia, która firmowała swoim autorytetem "przewrót" Badoglia. W odpowiedzi na to część

faszystów





zaprzedanych całkowicie Niemcom proklamowała "republikę

socjalna Salo", która faktycznie była ekspozytura

hitlerowskiej okupacji Włoch północnych. — Red.



w szeregach "czarnych brygad" 1 , naleSał do MSI 2 i był ściśle związany z Augusto

Turatim 3 i z FAR 4.



Salmieri w czasie rozmowy z Gedda zaproponował mu stworzenie ruchu

młodzieSowego, który zgrupowałby wszystkie siły antykomunistyczne na terenie

Włoch, katolickie i niekatolickie, partyjne i bezpartyjne. Ruch ten pomyślany był

jako zaląSek nowej masowej partii, która by zastąpiła chrześcijańską

demokrację

podczas najbliSszych wyborów samorządowych oraz — a raczej przede wszystkim



— podczas wyborów do parlamentu, mających się

odbyć

w 1953 roku. Gedda z

zainteresowaniem przyjąłtę

propozycję

i wyraził na nią

zgodę.

Podczas gdy Salmieri nawiązywał pierwsze kontakty z organizacjami

młodzieSowymi MSI ugrupowań

monarchistycznych i liberalnych, zostałem

wezwany przez Geddę, który polecił mi, abym z bliska śledził te poczynania. Z

niezadowoleniem przyjąłem to polecenie i powiedziałem Geddzie, Se z powodu

piastowanej przeze mnie godności kapłańskiej moje mieszanie się

do tych spraw

uwaSam za niewskazane. Poza tym oświadczyłem, iS

wydaje mi się

nonsensem, aby

katolicy — a przede wszystkim Akcja Katolicka — zawierali porozumienia z

faszystami. W moim przekonaniu tego rodzaju krok podkopałby — rzecz jasna — w

umysłach wierzących prestiS

Kościoła, prestiS

w powaSnym zresztą

stopniu juS

zachwiany wskutek nieszczęsnej polityki chadecji. W odpowiedzi na moje

wątpliwości Gedda stwierdził, Se chadecja jest "nędzną" partią

przypominającą

tonący okręt, Se nie powinniśmy juS

na nią

liczyć

i Se powinniśmy pójść

w innym

kierunku. A tymczasem Salmieri nie tracił czasu. Zapewniał, iS

pierwsze





1 Oddziały wojskowe, składające się

z wypróbowanych faszystów, będące odpowiednikiem hitlerowskich SS. —



Red.



2 MSI — Movimento Sociale Italiano (Włoski Ruch Społeczny), jawnie działająca partia faszystowska we

Włoszech. — Red.



3 Były sekretarz generalny partii faszystowskiej. — Red.

4 Fronte Anti Rivoluzionario — na wpół legalna organizacja faszystowska o charakterze wojskowym. Grupuje róSnego

rodzaju wyrzutków i męty społeczne. Głównym jej celem jest walka z partiami i organizacjami robotniczymi na terenie

Włoch. — Red.



kontakty okazały się

bardzo korzystne; podkreślał konieczność

dalszej działalności

w tym kierunku zalecając jednak ostroSność. Mówił o konieczności załoSenia

tygodnika, na łamach którego mogłyby się

ukazywać

artykuły znanych osobistości



— Geddy, Turatiego i innych — ze specjalnym jednak uwzględnieniem młodych,

tygodnik ten powinien być

na najwySszym poziomie, jeSeli chodzi o szatę

graficzna,

niezaleSnie od kosztów, jakie by to za sobą

pociągało. NaleSałoby poza tym

pomyśleć

o dzienniku programowym. Po pewnym okresie czasu i po postawieniu

pracy organizacyjnej na wysokim poziomie oraz wzmocnieniu ideologicznym i

utrwaleniu zawartych przymierzy, przewidywano zwołanie dwóch zebrań

masowych, z których jedno miało się

odbyć

w Rzymie (w kinie "Adriano") w dniu

23 września, drugie zaś

w Neapolu w dniu 30 tegoS

miesiąca. Terminy tych zebrań

nie zostały ustalone w sposób definitywny.

W tymSe czasie Gedda zaczął publicznie wyjaśniać

swe stanowisko. W czasopiśmie

"Collegamento", organie tzw. Comitati Civici (numer 6—7 z lipca), Gedda zamieścił

krótki artykuł wstępny zatytułowany "Po wyborach". Po podkreśleniu wysiłku i

sukcesów odniesionych przez Comitati Civici 'W walce wyborczej, po wskazaniu na

"wyjątkowy brak zmysłu politycznego" chrześcijańskiej demokracji (chodziło o

wywołany w tym okresie kryzys rządowy) Gedda stwierdził: "Wszyscy doskonale

wiedzą, Se Comitati Civici nie są

partią. Ale są

one organizacją

rozwijającą

działalność

polityczną

i mającą

prawo wyrazić

swe zdanie o zjawiskach

zachodzących w naszym Syciu społecznym. Prawo to, usankcjonowane



osiągnięciami Comitati Civici w czasie ostatnich wyborów, pozwala nam obecnie na

bardziej wyraźne niS

dotychczas wyraSenie swego stanowiska. Nie ulega

wątpliwości, Se uczynimy to, gdyS

w obecnych warunkach prawo staje się

obowiązkiem, zaś

niewykonanie tego obowiązku byłoby wysoce karygodne".



1 Komitety Obywatelskie — organizacja powołana do Sycia przez Watykan, Akcję

Katolicką

i chrześcijańska

demokrację

w okresie poprzedzającym wybory powszechne we Włoszech w kwietniu 1949 roku. Swą

bezczelną

i nie

przebierającą

w środkach propagandą, akcją

terrorystyczną

i gwałtem — organizacja ta w niemałym stopniu przyczyniła

się

do sfałszowania woli narodu włoskiego w czasie wyborów powszechnych (w 1948 r.) oraz wyborów samorządowych

(w 1951 i 1952 r.). — Red.



Artykuł ten wywołał wiele hałasu i przeraSenia w kołach chrześcijańskiej

demokracji. Został on przyjęty jako sygnał ostrzegawczy wskazujący na konieczność

nowego przegrupowania sił politycznych kraju, które powinno nastąpić

w celu,

który co prawda bliSej nic został dotychczas określony, ale będzie określony juS

wkrótce.



Przychylając się

do próśb Salmieriego i Geddy spotkałem się

z Augusto Turatim.

Rozmowa odbyła się

dnia 23 lipca o godz. 18.30 i trwała prawie godzinę. Turati

oświadczył, Se jest przyjacielem Geddy, wyraził swe zadowolenie z realizowanych

planów, ale równocześnie miał pewne zastrzeSenia. Nie Akcja Katolicka ale

Comitati Civici, siła w pewnym sensie polityczna — mówił — powinny

uczestniczyć

w realizacji planu opracowanego przez Geddę, gdyS

"chodzi

oczywiście o uratowanie Włoch przed komunizmem, ale równocześnie o

zabezpieczenie ich przed niedołęSnymi rządami chadecji". Dodał teS, Se podczas gdy

Gedda czyni wysiłki w kierunku zgrupowania sił młodzieSy, on, Turati, będzie

działał wśród dorosłych w celu stworzenia ogółnowłoskiej federacji wszystkich

organizacji kombatanckich, niezaleSnie od ich kierunku politycznego: od

uczestników "republiki Salo" do organizacji działających we Włoszech





południowych, z wyłączeniem, rzecz jasna, organizacji partyzanckich. Poinformował

mnie, Se 4 listopada odbędzie się

w Rzymie zlot i kongres tych organizacji.

Potrzebna mu jest jednak "pomoc", o czym naleSy zawiadomić

Geddę.



Dnia 24 lipca o godzinie 19.30 odwiedziłem Geddę

w jego mieszkaniu na via

Conciliazione. Zapytał mnie o stanowisko Turatiego, które mu zreferowałem. Gedda

je zaaprobował. Zloty młodzieSy na terenie Rzymu i Neapolu powinny były mieć

charakter nacjonalistyczny. NaleSało stworzyć

komitet młodzieSowy, w skład

którego weszliby przedstawiciele róSnych partii, które przyjęły propozycje

Salmieriego, z ramienia zaś

Comitati Civici — niejaki Walter Persegati. NaleSało teS

stworzyć

"nadkomitet", do którego weszliby ludzie starsi, o głośnych nazwiskach,

jak np. Turati i Borghese 1. Do zadań

tego "nadkomitetu" naleSałoby m. in.

opublikowanie odezwy skierowanej do narodu. O pieniądze postara się

on, Gedda;

naleSy jednak zachowywać

daleko idącą

ostroSność.



Salmieri kontynuował swą

działalność. Uzyskał bezpłatnie papier potrzebny do

wydawania tygodnika oraz poparcie wielkiej włoskiej firmy wydawniczej, nie udało

mu się

jednak dojść

do porozumienia z Sadnym wydawcą. "Proszę

się

tym nie

martwić

—oświadczył mi telefonicznie Gedda — ja się

tym zajmę. W najgorszym

wypadku skorzystamy z drukarni Akcji Katolickiej nie ujawniając tego oczywiście".

Spotkałem się

z nim 4 września około godziny 20.30.



"Jestem zdecydowany — powiedział — i musimy pójść

śmiało naprzód. Niestety,

znajduję

się

w sytuacji psa uwiązanego na łańcuchu — nie mogę

robić

tego, co chcę.

Chrześcijańska demokracja, Montini2, zwolennicy Dossettiego3, FUCI4 —

«absolwenci katoliccy» — są

moimi wrogami". — "A papieS?" — "Nie widzę

potrzeby mówienia o papieSu. Ale co do niego, jestem spokojny". — "A Veronese?"

5 "Nie ma się

co z nim liczyć, to niedołęga.





II Poufna misja ojca Leibera



NajpowaSniejszym wydarzeniem w tym początkowym okresie działalności

politycznej Geddy było zebranie przedstawicieli organizacji młodzieSowych MSI,

monarchistów i liberałów, które odbyło się

dnia 6 września w Papieskim

Uniwersytecie Gregoriańskim.



1 KsiąSę

Valerio Borghese — przedstawiciel arystokratycznej rodziny rzymskiej, znany faszysta, w czasie wojny

dowodził oddziałem wojskowym, znanym pod nazwą

"X MAS". Odznaczył się

wyjątkowym okrucieństwem wobec

oddziałów partyzanckich i ludności cywilnej. Skazany początkowo na karę

więzienia, zosta} w krótkim czasie

wypuszczony na wolność

prze;'. "chrześcijański" i "demokratyczny" rząd De Gasperiego, spełniający Jak zawsze

posłusznie wolę

mocodawców watykańskich i amerykańskich. Obecnie rozwija wspólnie z innymi faszystami oSywioną

działalność

polityczną.— Red.



2 Watykański podsekretarz stanu. — Red.



3 Dosetti — przywódca tzw. "lewicy" chadeckiej. — Red.



4 Katolicka organizacja uniwersytecka. — Red. 5 Vittorino Veronese — od roku 1946 przewodniczący Akcji

Katolickiej.— Red.



W porozumieniu z zainteresowanymi organizacjami Salmieri od dłuSszego czasu

pracował nad przygotowaniem tego zebrania, które miało się

odbyć

pod

przewodnictwem Geddy. Dla zainteresowanych partii sprawa ta jednak o tyle nie

była jasna, Se nic wiedziano, czy Gedda cieszy się

poparciem papieSa i wySszej

hierarchii kościelnej. Właśnie odnośnie do tego punktu przedstawiciele

zainteresowanych partii Sądali gwarancji i nalegali, abym przekazał ich obawy

Geddzie. — "JeSeli chodzi o papieSa — zapewnił mnie Gedda — to mogą

być

spokojni. Oświadczam i proszę

im to powtórzyć, Se nie działam na własną

rękę".



Zainteresowanym osobom zapewnienia te wydały się

niewystarczające.

Postanowiłem więc zwrócić

się

do Jego Magnificencji ojca Dezza, ówczesnego





rektora Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego, o radę

i wyjaśnienie. Po

uwaSnym wysłuchaniu mnie, powiedział: "Niech pań

nadal ostroSnie kontynuuje

swą

pracę. Nie ulega wątpliwości, Se to «małSeństwo» między katolikami

faszystami moSe okazać

się

bardzo korzystne. Faszyści są

zdyscyplinowani i potrafią

wyjść

na ulicę. Ludzie tego pokroju są

nam dzisiaj potrzebni. Chadecy są

zbyt

bojaźliwi. Odnośnie do tego, co mówił panu Gedda, nie potrafię

nic definitywnego

powiedzieć. Jest to oświadczenie bardzo waSne i naleSy przypuszczać, Se zostało

ono zaaprobowane przez najwySsze czynniki. Ale jeśli chce pań

się

jeszcze upewnić,

dam panu dobrą

radę: proszę

się

zwrócić

do ojca Leibera".



Ojciec Leiber — profesor historii Kościoła i równocześnie długoletni sekretarz

papieSa ustosunkował się

do całej tej sprawy sceptycznie. "Będę

rozmawiał; jest pań

jednak w błędzie sądząc, Sebędzie rzeczą

łatwą

uzyskać

zadowalającą

odpowiedź.

Osoba, o której mówimy, robi wraSenie uprzejmej, miłej i impulsywnej. jest to

jednak tylko złudzenie, któremu ulegają

jedynie ci, którzy tej nie znają".



Ojciec Leiber przystąpił do realizowania poruczonej mu delikatnej misji jeszcze tego

samego wieczoru; niczego jednak nie uzyskał. Ojciec Święty oderwał oczy od

czytanego dokumentu i rzeki: "Gedda?... Chce stworzyć

nową

partię? O niczym nie

wiem".



Zdając sobie sprawę

z olbrzymiego znaczenia poruszonej sprawy, Leiber nie dat za

wygraną. Następnego dnia przypuścił nowy atak. Tym razem uzyska} bardziej

konkretną

odpowiedź: Ojciec Święty oświadczył, iS

wiadome mu jest, Se Gedda ma

zamiar stworzyć

nowy ruch w celu "oczyszczenia atmosfery politycznej we

Włoszech" i Se w związku z tym on sam nie wysuwa ze swej strony Sadnych

obiekcji.





Zdaniem ojca Leibera wypowiedź

ta była pierwszym i decydującym krokiem w

kierunku upadku chrześcijańskiej demokracji. Ojciec Dezza, któremu

zakomunikowałem o przebiegu rozmów, oświadczył: "W takim razie powinien pań

nadal kontynuować

rozpoczęte dzieło".



W tym okresie jednak, a zwłaszcza w ostatnim tygodniu sierpnia, echa

prowadzonych pertraktacji zaczęły przedostawać

się

juS

na zewnątrz i w

zainteresowanych partiach dało się

zauwaSyć

silne poruszenie i zaniepokojenie.

Dotyczyło to przede wszystkim MSI.



Dnia 23 sierpnia złoSył mi wizytę

poseł Barduzzi, szef sekretariatu De Marsanicha1.

Przyjąłem go o godzinie 8.45 rano, w moim biurze, na parterze. Uprzednio

zawiadomiłem o tym Geddę, który polecił mi go przyjąć. Turati natomiast zajął w tej

sprawie postawę

obojętną, wyraSając opinię, Se z samą

MSI nic się

nie da zrobić,

poniewaS

jest to partia nie ufająca nikomu; naleSy raczej oprzeć

się

na byłych

wojskowych z armii faszystowskiej, znajdujących się

pod jej wpływami.



Barduzzi był nadzwyczaj uprzejmy, ale wykazał duSą

naiwność. Naiwność

ta

ujawniła się

m. in. w oświadczeniu, iS

Akcja Katolicka i Comitati Civici, powinny

całkowicie zerwać

z chrześcijańską

demokracją

i popierać

jedynie MSI, a to z tego

powodu, Se — zdaniem jego — jest to jedyna partia mająca zapewnioną

przyszłość

i

zdolna bronić

interesów katolików, Jedyna partia, która zdolna jest odnieść

zwycięstwo podczas wyborów politycznych.



l Przywódca MSI. — Red.



Powstrzymałem się

od własnych uwag, ograniczając się

jedynie do zapewnienia, Se

przekaSę

wszystko Geddzie. I tak rzeczywiście uczyniłem. Po wysłuchaniu





sprawozdania Gedda określił propozycje MSI jako idiotyzm. Śmiał się

przy tym do

rozpuku. "Biedni faszyści! — powiedział. — Są

zarozumiali i głupi".



Następną

rozmowę

przeprowadziłem z Gedda w Instytucie "Maria Assunta" przy via

Transpontina. Było to 6 września, tego właśnie dnia mieli się

spotkać

przedstawiciele zainteresowanych partii. Przy naszej rozmowie obecny był równieS

Salmieri. Gedda nie mógł nas przyjąć

natychmiast, musiał bowiem wygłosić

przemówienie do zebranych kapelanów Akcji Katolickiej. Wezwał mnie

powiedział: "W przemówieniu, które mam wygłosić, podam mój program. Niech pań

posłucha, a będzie pań

zadowolony".



Było to rzeczywiście waSne przemówienie: ukazało mi ono horyzont polityczny

Geddy. Nakreślona przez niego koncepcja stała się

następnie wytyczną

programową

ruchu, który starał się

on stworzyć.



Pozwalam sobie zacytować

kilka zdań, szczególnie przypominających swym stylem

wypowiedzi z okresu faszyzmu:

"Zanim umoSliwimy ludziom wiarę

w ideały ponadnaturalne, naleSy im udostępnić

ideał naturalny, który reprezentowany jest wyłącznie przez naród". "Wśród

członków Akcji Katolickiej musimy utrwalić

przy pomocy wszelkich dostępnych

środków ideę

istnienia państwa włoskiego".



"Jak dotychczas — komentował te wypowiedzi Salmieri — nie widzę

w tym nic

nadzwyczajnego".



Gedda ciągnął dalej: "PoniewaS

związki małSeńskie są

z zasady zawierane między

Włochami, a więc istnieje włoski typ rasowy, dlatego teS

następuje stale

wzmacnianie jakości krwi...". "Krew to nie woda. Trzeba mieć

oczy otwarte na ten





fakt..." ..Rząd, który zapomina o tym, jest rządem słabym, jest złym administratorem

interesów narodowych..."



"W tym stanie rzeczy Akcja Katolicka jest silą

apolityczną, czego jednak w Sadnym

wypadku nie moSna powiedzieć

o Comitati Civici; siły te nie mogą

być

postawione

poza nawiasem Sycia politycznego narodu, szczególnie ze względu na ich decydujący

wkład w zwycięstwo chrześcijańskiej demokracji w dniu 18 kwietnia. Dlatego

teS

mamy prawo wypowiedzieć

nasze zdanie, mamy prawo do krytyki i do działania

według naszej woli... Władze katolickie postarają

się, aby ich glos był usłyszany".



Zakończywszy swe przemówienie i uwolniwszy się

od otaczających go ludzi,

Gedda powiedział mi, Se mocno Sałuje, ale — niestety — nie będzie mógł

uczestniczyć

w zebraniu wyznaczonym w tym dniu na godzinę

21, gdyS

musi

wyjechać

do AsySu. Prosił więc, abym go zastąpił. "Ojcze — powiedział — niech

pań

wystąpi w moim imieniu; wszak zna pań

juS

moje myśli".



Tak więc tego samego dnia o godzinie 21 w biurze moim, w Papieskim

Uniwersytecie Gregoriańskim, zebrali się

Salmieri i przedstawiciele partii: ksiąSę

Vanni-Teodorani (zięć

Arnalda Mussoliniego, prawa ręka Grazianiego, uczestnik

kolumny, która wraz z "ducem" wybrała się

do Dongo1), Renato Ambrosi — De

Magistris, Teodoro Cutolo i Emilio Di Nunzio. Vanni reprezentował komitet tzw.

"republiki socjalnej", Ambrosi — Narodową

Partię

Monarchistyczną, Cutolo —

Partię

Liberalną, Di Nunzio — Unię

Monarchistów Włoskich.



Przeanalizowano ogólną

sytuację

polityczną

i stwierdzono, Se chrześcijańska

demokracja nie jest zdolna kierować

losami kraju. Zebrani zgodzili się, Se jedynym

wyjściem z tej sytuacji jest realizacja planu Geddy, tj. utworzenie nowej partii

masowej. Stwierdzili, Se konieczne jest zgrupowanie szerokich mas, których jakoby





jedynymi przedstawicielami są

właśnie oni, dodając Se jest to Jedyny sposób

zagrodzenia drogi komunizmowi.



1 Chodzi o grupę

z Mussolinim na czele, który w ostatniej fazie wojny, w obliczu nieuniknionej klęski faszyzmu,

usiłował uciec z Włoch do Szwajcarii. Plan ucieczki nie powiódł się

jednak dzięki czujności partyzantów włoskich',

którzy grupę



zatrzymali w okolicach miasteczka Dongo. Najbardziej skompromitowani przedstawiciele faszystów

zostali następnie skazani przez Trybunat Wojskowy na karęśmierci i rozstrzelani. — Red.



Podczas tego zebrania, obserwując podniecenie zebranych osób, ich

powierzchowność

i wulgarność, z Jaką

dyskutowali i roztrząsali podstawowe

zagadnienia polityczne i ekonomiczne, odczuwałem wewnętrzne cierpienie. Nędza

moralna partii reprezentowanych przez wspomnianych wySej uczestników zebrania

była widoczna. Całą

swą

wiarę

pokładano w Geddzie w nadziei, Se uda się

uzyskać

od niego odpowiednie środki, aby reprezentowane przez nich partie mogły zdobyć

większe wpływy i zapewnić

sobie przyszłość.



Słuchając wynurzeń

o setkach milionów lirów, które Akcja Katolicka "z całą

pewnością" im podaruje, zdawałem sobie sprawę

z komizmu i równocześnie

tragizmu tego zebrania. Podczas gdy we Włoszech panowała nędza, mówili oni o

milionach lirów, które w przekonaniu biedaków są

wydatkowane zgodnie z duchem

sprawiedliwości i chrześcijańskiego miłosierdzia.



Na zakończenie podkreślono konieczność

wydawania tygodnika i zwołania dwóch

zebrań: jednego w Rzymie, drugiego w Neapolu. Po osiągnięciu całkowitego

porozumienia w tych sprawach zebranie zakończono.



III Gedda nowym "męSem opatrznościowym'". Program polityczny klerofaszystów







Zebranie w dniu 6 września, w którym uczestniczyli przedstawiciele partii

politycznych sprzymierzonych z Geddą

— faszyści, monarchiści i liberałowie —

stanowi jak gdyby zakończenie "pierwszego etapu" działalności politycznej Geddy.

Równocześnie stworzyło ono przesłanki do rozpoczęcia "drugiego etapu", którym

obecnie się

zajmiemy.



Po zawarciu przymierza między wymienionymi wySej partiami i Akcją

Katolicką

naleSało nadal kontynuować

rozpoczęte dzieło. Z wielu przyczyn stało się

jednak

inaczej. Wahania nurtujące Geddę

były odzwierciedleniem wahań

nurtujących

wySszą

hierarchię

watykańską. Ta ostatnia była niezdecydowana, ale nie z powodu

jakiejś

wstydliwości, nie z obawy przed zawarciem haniebnego porozumienia

między aktywnymi katolikami a grupami faszystowskimi, ale z tej prostej przyczyny,

Se wybór między chrześcijańska demokracja — z jednej strony — a zarysowującym

się

na horyzoncie politycznym Włoch nowym ugrupowaniem politycznym — z

drugiej — był dość

trudny. WySsza hierarchia nie wiedziała, która z tych partii

będzie lepszym reprezentantem jej interesów i pewniejszym gwarantem zachowania

jej dotychczasowych przywilejów.



Na podstawie zdania, które usłyszałem od Geddy w dniu 5 września (było to w

czasie krótkiej rozmowy, która miała miejsce w centralnej siedzibie Akcji

Katolickiej), orientowałem się, Se jego swoboda działania jest silnie ograniczona i Se

kaSde jego posunięcie jest ściśle kontrolowane przez Watykan. Gedda wyraził

opinię, Se wskutek przeraSenia, jakie wzbudzę

w kierownictwie chadecji

prowadzone pertraktacje, będzie moSna dokonać

"wewnętrznego uzdrowienia"

chrześcijańskiej demokracji. Do tego celu zmierzał on od kilku miesięcy, a w

szczególności od chwili opublikowania na łamach "Collegamento" (numer lipcowy)

swego słynnego i pełnego gróźb artykułu pt. "Po wyborach". Dodał teS, Se taka jest

wola "góry". "W kaSdym razie — pisał w swym artykule Gedda — jeśli





chrześcijańska demokracja nie zareaguje na to 1, to tworzona przez nas organizacja

polityczna przejdzie od gróźb do czynów".



W rzeczywistości jednak chodziło o coś

innego. Watykan nie był jeszcze

zdecydowany, wahał się

w podjęciu ostatecznej decyzji. W czasie rozmowy, którą

przeprowadziłem później (dnia 18 października) w Watykanie z monsignore

Montinim (zastępca sekretarza stanu i prawa ręka papieSa w sprawach politycznych),

zorientowałem się, Se chrześcijańska demokracja traktowana jest jak tonący okręt;

niemniej kierownicy polityki watykańskiej nie byli jeszcze zdecydowani, czy

nadeszła odpowiednia chwila, aby pozwolić

mu pójść

na dno. Ich zamiarem było

stworzenie moSliwości podwójnego rozwiązania, zdobycie obosiecznego miecza:



1. Tj. nie posłucha całkowicie Geddy. — Red.

z jednej strony popierać

chrześcijańską

demokrację, z drugie} zaś

— pomagać

Geddzie w tworzeniu partii klerykalno-faszystowskiej. W odpowiedniej chwili,

posiadając w swym ręku obydwie-siły, zadecydują, na której z nich korzystniej jest

się

oprzeć.



Po pierwszym zebraniu, które wySej opisałem, Gedda powiedział mi, Se pragnie

osobiście poznać

przedstawicieli zainteresowanych partii. Dnia 27 października o

godzinie 12.30 spotkał się

przy ul. Conciliazione z przedstawicielami faszystów: z

Vanni i Caradonną. Dnia 31 października o godzinie 12 (w tym samym lokalu) odbył

dłuSszą

rozmowę

z Savaresem i Guglielmim, reprezentującymi Unię

Monarchistów

Włoskich. "Wszyscy — doniósł mi następnie Salmieri, który otrzymał polecenie

zbadania ich nastrojów — stwierdzili, Se nareszcie znaleźli «szefa, jakiego pragnęli,

«męSa opatrznościowego»".





W sprawie składu "nadkomitetu", tj. organu, który miał kierować

całością,

zwróciłem się

do Pierro Pisenti — b. ministra sprawiedliwości w rządzie "republiki

Salo", męSa zaufania Grazianiego — który poradził mi wybrać

"nadkomitet" spośród

następujących osób: Volpe, b. członek faszystowskiej Akademii Włoskiej Carnelutti,

Carlo Silvestri, Piero Bargellini, Ardengo Soffici, ksiąSę

Borghese, gen. Esposito,

gen. Fettrappa-Sandri. Jednak nie ze wszystkimi wymienionymi osobami nawiązano

kontakt. "NaleSy — mówił Gedda — wciągnąć

jakiegoś

posła z chrześcijańskiej

demokracji. Dobrze byłoby rozejrzeć

się

wśród odłamu «vespistów»1, gdzie mam

wielu przyjaciół".



Vanni kilkakrotnie nalegał (było to w październiku), aby jak najszybciej rozpocząć

publikację

dwóch dzienników: w Rzymie i Neapolu. Wydawanie kaSdego z tych

dzienników wymagałoby subwencji w wysokości około 80 milionów lirów. Poza

tym naleSało zainteresować

się

specjalnym wydawnictwem dla okręgu

mediolańskiego. Proponowana nazwa dziennika brzmiała: "Il Popolo d'Italia" 2.

"Dziennik — zapewniał Teodorani — będzie



1 Skrajnie reakcyjne skrzydło chadecji włoskiej. Nazwa pochodzi od nazwiska jego przywódcy. — Red.

2 Dawna nazwa oficjalnego organu włoskiej partii faszystowskiej. — Red.



miał olbrzymie wzięcie". Gedda, któremu podczas rozmowy w dniu 19 października

doniosłem o tych sprawach, okazał nieukrywana radość. "Ale — dodał — naleSy

być

ostroSnym". Wydawanie tygodnika leSało mu jednak bardzo na sercu. "Wielkie

zebrania masowe — podkreślił Gedda — nie będą

mogły mieć

miejsca, jeśli

uprzednio nie ukaSe się

tygodnik".



W rzeczywistości jednak stało się

inaczej: nie chciano jeszcze doprowadzić

do

konfliktu z chrześcijańska demokracja i dlatego starano się

uniknąć

wydania nowych





dzienników, gdyS

musiałoby to doprowadzić

do rozłamu. Plan Geddy, jak on sam

kilkakrotnie •mi o tym wspominał, polegał przede wszystkim na opanowaniu

chrześcijańskiej demokracji poprzez oparcie się

na oddanych mu w tej partii osobach

i skierowanie jej działalności politycznej w nakreślonym przez niego kierunku.

Jedynie w wypadku, gdyby plan ten się

nie udał, naleSy postawić

na drugą

kartę



to jest na nową

partię.





W tym czasie Salmieri opracował preliminarz wydatków i układ pierwszych

numerów tygodnika. Gedda zaSądał, aby mu przedstawiono konspekty waSniejszych

trzech, czterech artykułów i szczegółowo wyjaśnił, jaka powinna być

linia

postępowania: Sadnych jawnych ataków na chrześcijańską

demokrację, walka 'bez

wytchnienia z komunizmem. "Objętość

tygodnika — mówił 'Gedda — powinna

wynosić

cztery do sześciu stron. Tak, potrzebne mi jest czasopismo podobne do

wydawanego przez Cucchiego i Magnaniego1, podobne do «Rinascita Socialista»

(Odrodzenie Socjalistyczne)".





Linia ideologiczna tego pisma miała być

taka, jaką

nakreślił w swym przemówieniu,

wygłoszonym dnia 6 września do kapelanów Akcji Katolickiej w Instytucie "Maria

Assunta" przy via Transpontina. Znane juS

nam są

główne zarysy tej ideologii:

faszyzm i totalizm.

Niecierpliwiącym się

faszystom rozwój wypadków wydawał się

jednak zbyt

powolny. Dnia 19 października o godzinie 19.30





1 Dwaj prowokatorzy, którym w okresie po wyzwoleniu udało się

dostać

do szeregów Włoskiej Partii

Komunistycznej. Po ujawnieniu ich roli zostali z partii usunięci..— Red.



udałem się

do Geddy. Prosił mnie, abym zakomunikował przedstawicielom

zainteresowanych partii, Se tygodnik zacznie ukazywać

się

mniej więcej od 10

listopada. W tym dniu dyskutowany będzie preliminarz budSetowy Akcji Katolickiej





na rok 1952. "Jest rzeczą

jasną

— dodał Gedda — Se wydatki związane z

wydawaniem tygodnika nie powinny w nim figurować".



O zebraniach w Rzymie i Neapolu, o planie Turatiego, przestano w ogóle mówić.

Minął 10 listopada. Vanni niecierpliwił się. "To jest odpowiedni moment dla Geddy!

Dlaczego nie wykorzystuje tego? My, faszyści, gotowi jesteśmy pójść

za nim gromadnie".





Gedda zaś

pragnął, aby jeszcze przed wydaniem pierwszego numeru tygodnika

opracowano definitywnie program nowego ruchu. Wyznaczył on na to okres dwu

miesięcy. NaleSało teS

znaleźć

odpowiedni lokal. Program został opracowany w

czasie licznych i nie kończących się

zebrań, w których uczestniczyli przedstawiciele

zainteresowanych partii. Opracowanie programu było najwaSniejszym

wydarzeniem "drugiego etapu" pracy politycznej Geddy.

Na koniec zatwierdził on projekt programu — zbyt długi, aby w całości podać

go na

tym miejscu —będący odzwierciedleniem poglądów wyraSonych w omówionym juS

przez nas przemówieniu z dnia 6 września. Po wstępie następowały punkty

dotyczące polityki wewnętrznej, zagranicznej i socjalnej. Podaję

kilka z nich: l)

uznanie "bohaterstwa" byłych faszystowskich kombatantów zarówno Włoch

północnych (Salo), jak i Włoch południowych na płaszczyźnie absolutnej równości;

2) zniesienie ustaw specjalnych przeciwko faszyzmowi i faszystom; 3)

"zlikwidowanie walki klas" poprzez przeprowadzenie odpowiednich reform

mających na celu "lepszy i bardziej sprawiedliwy podział bogactw", 4) stworzenie

ustroju korporacyjnego; 5) zniesienie prawa do strajków (w programie uSyto

określenia "regulowanie strajków", ale wyjaśniono, Se chodzi o "zniesienie"; nie

uSyto zaś

słowa "zniesienie", aby nie wywoływać

oburzenia' mas); 6) dozbrojenie

Włoch (zgodnie z zaleceniem Geddy nie wspomniano o pakcie atlantyckim ze

względu na jego niepopularność).





W dziedzinie ekonomicznej i społecznej panował całkowity chaos. Zdaniem Geddy

na przykład (rozmowa z dnia 5 stycznia 1952 roku, godzina 20, w jego biurze przy

via Conciliazione nr l) "bezrobocie powinno być

zwalczane na drodze wzmoSenia

produkcji broni". Stanowisko to podzielał Vanni. W czasie rozmowy w dniu 5

stycznia Gedda definitywnie zatwierdził projekt programu. Przedstawiciele partii

faszystowskich oczekiwali dalszych rozkazów. Ale w tym czasie Gedda zręcznym

posunięciem przesunął punkt cięSkości na płaszczyznę

porozumienia i przymierza z

faszystami w związku ze zbliSającymi się

wyborami samorządowymi.



IV Graziani solidaryzuje się

z Geddq.



Nastąpił okres, który moSna określić

jako "trzeci etap" działalności politycznej

Geddy.



Na zebraniu w dniu 5 stycznia 1952 roku nakreślił Gedda linię

postępowania:

"Chrześcijańska demokracja nie jest w stanie sama wygrać

wyborów do parlamentu,

a prawdopodobnie równieS

i samorządowych". "Co zamierza pań

zrobić



spytałem. — Czy ma pań

zamiar zastąpić



nowym, tworzonym obecnie ugrupowaniem?"

— "Nie, to nie jest odpowiedni moment" — -odpowiedział z wahaniem,

po czym dodał: — "Czy nie widzi pań, Se nie mamy na to czasu? Dla stworzenia

nowej partii potrzebny jest spokój". — "Ale ma pań

chyba opracowany jakiś

plan?"



— "Tak — odpowiedział — naleSy wykorzystać

stosunki polityczne, które w

'ostatnich miesiącach nawiązaliśmy z MSI i monarchistami, przede wszystkim zaś

stosunki łączące nas z faszystami. Widzi pań, przed publicznym zbrataniem się

z

katolikami MSI i monarchiści powinni w łonie swych partii przeprowadzić

szeroko

zakrojoną

kampanię

na rzecz Akcji Katolickiej". — "W czyim imieniu — zapytałem



— mam wystąpić

z tego rodzaju propozycją? Chyba nie w moim własnym? Tego w

Sadnym wypadku nie uczynię". — "MoSe im pań

powiedzieć, Se to jest mój plan.

A zresztą

— dodał po chwili zastanowienia -nie wierzę, aby coś

z tego wyszło".

Dnia 18 lutego udałem się

do Geddy w towarzystwie Vanniego. Uczyniłem to na

skutek wyraźnego, telefonicznego polecenia Geddy.



"Mój plan działania — zapewnił Gedda — pozostał bez zmian. Wydaje mi się

jednak, Se nie czas obecnie na tworzenie ruchu młodzieSowego. Stoimy w obliczu

bardziej doniosłych zadań. Musimy stworzyć

front antykomunistyczny. NaleSy

myśleć

o wyborach".



"MoSe pań

mieć

do mnie pełne zaufanie — dodał zwracając się

do Vanniego —

gdyS

uczyniłem i uczynię

wszystko, aby ustawy antyfaszystowskie nie były w

praktyce realizowane. Wiele juS

zresztą

zrobiłem. Widzi pań, Se postępuję

uczciwie,

lojalnie i z korzyścią

dla was".



Vanni uwaSnie przysłuchiwał się

wypowiedziom Geddy. Wreszcie zaczął wyjaśniać,

Se w tym stanie rzeczy naleSy się

oprzeć

na Grazianim 1. "Od postawy Grazianiego

zaleSne będzie postępowanie faszystów na terenie całych Włoch. Borghese stał się

obecnie postacią

drugoplanową, jest źle widziany w wielu kołach, nawet w łonie

MSI".



Następnie Vanni zaczął się

skarSyć, Se mimo zapewnień

Geddy księSa i członkowie

Akcji Katolickiej w wielu miejscowościach Włoch zajmują

wrogą

wobec faszystów

postawę. "Postaram się, aby tego więcej nie było — odpowiedział Gedda — ale

faktem jest, Se faszyści postępowali podobnie. Tym niemniej musimy doprowadzić

do uspokojenia umysłów zarówno z jednej, jak i z drugiej strony". Vanni





zaproponował, aby Gedda jak najszybciej spotkał się

z Grazianim. "Zgoda —

odpowiedział Gedda — chętnie to uczynię. Wiem, Se Graziani jest dobrym,

praktykującym katolikiem i lojalnym człowiekiem".



1 Radolfo Graziani, były faszystowski wicekról Abisynii, były faszystowski marszałek i szef sztabu, w roku 1943

organizator sil zbrojnych republiki faszystowskiej w Salo, zbrodniarz wojenny, wypuszczony przez De Gasperiego na

wolność, obecnie rozwija aktywną

faszystowska działalność

polityczna. — Red.



Ustalono kilka wzajemnych zobowiązań. Vanni prosił Geddę, aby nie prowadził

pertraktacji z MSI bez jego i Grazianiego pośrednictwa. (Gedda, oczywiście, nie

dotrzymał tych obietnic i odbył, jak mi sam mówił, kilka rozmów z Di Margio z

MSI; w rozmowie ze mną

Vanni Salił się

z tego powodu). Ze swej strony Graziani i

Vanni mieli postępować

w podobny sposób w stosunku do Geddy. "O ile

chrześcijańska demokracja — oświadczył Gedda — będzie starała się

nawiązać

kontakt z MSI, to proszę

mnie natychmiast o tym zawiadomić. Jest rzeczą

nieodzowną, aby przy tego rodzaju rozmowach był zawsze obecny przedstawiciel z

Comitati Civici".



Wreszcie poSegnaliśmy się. Przed wyjściem Gedda powaSnym i uduchowionym

głosem powiedział do Vanniego: "Pragnę, abyście zdali sobie sprawę, Se niezaleSnie

od dalszego biegu wypadków Kościół was 'nie opuści, nie porzuca i nigdy nie

porzuci".



Dnia następnego, tj. 19 lutego, o godzinie 10 przed południem przyszedł do mojego

biura w Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim ksiąSę

Vanni i zaprowadził mnie

do Grazianiego. Graziani był bardzo uprzejmy. Zapytał mnie, jakie są

plany

polityczne Geddy i co zamierza on robić. Przedstawiłem mu sytuację

w takim

świetle, w jakim widział ją

Gedda. Wyraził całkowitą

aprobatę. "NaleSy się

jednak

śpieszyć

— dodał — gdyS

czas ucieka", Po czym zaczął szeroko rozwodzić

się

na





temat szeregu zagadnień

związanych z "republiką

Salo", Mussolinim, księciem

Borghese i posłami MSI.



V Pertraktacje między Grazianim a Gedda w sprawie wspólnego klerykalnofaszystowskiego

bloku wyborczego



Do spotkania między Gedda i Grazianim doszło w końcu marca. Gedda przygotował

się

do tego z charakterystyczną

dla niego pedanterią

przy równoczesnym

zachowaniu daleko idących środków ostroSności. Termin spotkania, jak równieS

związane z tym szczegóły techniczne, Gedda ustalił osobiście z księciem Vannim:

zainteresowane osoby miały się

niby przypadkowo spotkać

w dniu 21 marca o

godzinie 17 na placu księdza Minzoniego. Stąd Gedda zobowiązał się

zaprowadzić

ich na wybrane przez niego miejsce, gdzie miała się

odbyć

rozmowa.



Wszystko odbyło się

zgodnie z ustalonym planem. Na miejsce spotkania przybyli

Graziani i ksiąSę

Vanni. Wybranym miejscem rozmowy okazał się

naroSny dom przy

via Bruno Buozzi. Dostawszy się

windą

na jedno z pięter Gedda otworzył drzwi do

jakiegoś

mieszkania. Nikt się

nie zjawił, odnosiło się

wraSenie, Se dom jest

opuszczony.



Gedda mówił długo, z przekonaniem i entuzjazmem. Chodziło mu o zbadanie terenu,



o przekonanie się, czy jego rozmówcy gotowi są

zawrzeć

porozumienie z Akcją

Katolicką

i chrześcijańską

demokracją

w celu stworzenia wspólnego frontu

antykomunistycznego. Przeszkodą

były, co prawda, "ustawy Scelby" 1 ale Gedda

Sywił nadzieję

— szczególnie po zapewnieniu, jakiego udzielił uprzednio księciu

Vanniemu na temat "pogrzebania" tych ustaw— Se uda 'mu się

przezwycięSyć



przeszkodę.



Przede wszystkim Gedda starał się

przychylnie usposobić

Grazianiego i Vanniego i

w tym celu nie Sałował słów krytyki pod adresem chrześcijańskiej demokracji, a

nawet polityki watykańskiej w ogóle. Następnie zapoznał ich ze swoim programem

nacjonalistycznym, szczególnie długo zatrzymując się

nad swą

ulubioną

tezą,w

myśl której "naród jest podstawąSycia ludu, podobnie jak krew jest podstawą

istnienia". Wiochy — mówił — muszą

nareszcie zająć

naleSne im miejsce w

świecie. Wiochy powinny się

zbroić

i być

przygotowane do wojny. Wychowanie

wojskowe i duch wojskowy leSą

u podstaw wielkości kaSdego narodu. I wreszcie,

jest rzeczą

konieczną

stworzenie we Włoszech rządu silnej ręki, który potrafiłby

odpowiednio zdyscyplinować

naród i zniszczyć

komunizm. Następnie Gedda

ostroSnie przeszedł do omówienia zagadnienia, które mu szczególnie leSało na

sercu: zagadnienia zbliSającej się

walki wyborczej.



1. Potoczna nazwa ustawy zabraniającej prowadzenia na terenie Włoch jawnej działalności faszystowskiej. — Red.

Zdaniem Geddy, konieczność

stworzenia frontu antykomunistycznego jest rzeczą

oczywistą. NaleSało więc skupić

wszystkie siły i przezwycięSyć

ewentualne

rozbieSności. Mimo istotnych braków politycznych chrześcijańskiej demokracji nie

wolno ignorować

siły, którą

ona przedstawia. A zresztą

jest rzeczą

oczywistą, Se

naleSy prowadzić

politykę

realną, w oparciu o fakty. Biorąc zaś

pod uwagę

fakty, to



— zdaniem jego — najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby ani chrześcijańska

demokracja, ani faszyści nie wystawiali odrębnych list wyborczych: naleSało raczej

dąSyć

do stworzenia wspólnej listy, obejmującej wybitnych przedstawicieli Akcji

Katolickiej, Comitati Civici, MSI, chrześcijańskiej demokracji i niezaleSnych

faszystów, przede wszystkim jednostki cieszące się

popularnością

szerokich mas,

gdyS

właśnie te masy "odgrywają

zawsze decydującą

rolę". PowySszy plan dotyczył

Rzymu. JeSeli chodzi o inne miejscowości, to naleSało — zdaniem Geddy — wziąć

pod uwagę

miejscowe warunki.



Graziani i Vanni w zasadzie zgodzili się

z tym planem. Zdaniem ich — podany

przez Geddę

projekt "wspólnej listy" na terenie np. Neapolu nie miał szans

powodzenia, w Rzymie natomiast jedynie blok tego typu mógłby zapewnić

zwycięstwo nad komunistami. UwaSali jednak za wskazane podkreślić

jedną

istotną

sprawę: gdyby chadecy wystawili własną

listę, to współpraca "niezaleSnych

faszystów" z nimi byłaby rzeczą

niemoSliwą. Natomiast MSI nie wysuwa takich

zastrzeSeń. (W dwa dni później Vanni zakomunikował mi, Se porozumienie między

MSI i chrześcijańską

demokracją

nie jest rzeczą

wykluczoną).



Pod koniec rozmowy Graziani pokazał Geddzie artykuł w dzienniku francuskim, w

którym była mowa o tym, Se włoska sytuacja polityczna jest w duSym stopniu

zaleSna od Geddy. Autor artykułu przewidywał daleko idące zmiany w państwie

włoskim, nie wyłączając moSliwości powołania Grazianiego na stanowisko

prezydenta, a Geddę

jako szefa rządu. ,



Na tym rozmowa się

skończyła. Cechowała ją

przyjazna atmosfera i wzajemne

zrozumienie.



Dnia następnego ksiąSę

Vanni wskazał mi na konieczność

ustalenia kalendarza

zebrań

między Grazianim i Geddą. Ze względu

na "udany start" Vanni nalegał, aby spotkania te miały miejsce przynajmniej raz na

tydzień. On osobiście pragnął się

widywać

z Geddą

jeszcze częściej.



VI. Zmartwienia monsignore Montiniego

Liczne pertraktacje prowadzone przez Geddę

z faszystami, polemiki, ujawnione

przez prasę

niedyskrecje i wreszcie szereg wydarzeń, w których nie brałem





bezpośredniego udziału — wszystko to umoSliwiło mi jasne zrozumienie zamiarów

politycznych i bezpośrednich celów wyborczych manewrów podjętych przez Geddę

latem 1951 roku. Stało się

dla mnie rzeczą

jasną, Se zebrania, dyskusje dotyczące

programów, projekty dotyczące wydawania prasy, zjazdy masowe — wszystko to

posłuSyło Geddzie do poznania, wysondowania i zbadania moSliwości zmontowania

bloku klerykalno-faszystowskiego. Od początkowego projektu ruchu

młodzieSowego i polemiki ideologiczno-obyczajowej przeszedł Geddą

do jawnych,

zdecydowanych i brutalnych pertraktacji przedwyborczych.



Spotkanie Geddą—Graziani umoSliwiło mi zrozumienie, a ściślej mówiąc,

utwierdziło mnie w przekonaniu, Se poczynania Geddy są

jedynie małym epizodem

w rozgrywce odbywającej się

na o wiele większej szachownicy. Za Geddą

stały

osoby, które ogarniały wzrokiem całą

szachownicę, sam zaś

przewodniczący Akcji

Katolickiej, mimo całej pewności siebie, był tylko jedną

"figurą" — trudno określić:

wieSą

czy skoczkiem — w tej grze.



Stojący za Geddą

gracz długo kombinował, obliczał i zastanawiał się,aS

doszedł w

końcu do przekonania, Se jego natarcie w wiosennej bitwie politycznej powinno

zabezpieczyć

skrzydła chrześcijańskiej demokracji, odgrywającej nadal rolę

królowej. W tym celu naleSało wokół chrześcijańskiej demokracji skupić

pozostałe

siły i przymierzami zabezpieczyć

jej pozycję. RównieS

Geddą, niezaleSnie od swych

osobistych przekonań, pracował w tym kierunku. Tak więc, stałem sięświadkiem

nadzwyczaj ciekawego zjawiska: Geddą, który niejednokrotnie z oburzeniem

wyspowiadał się

przeciw przywódcom chadecji, obecnie z zapałem brał udział w

wiązaniu sieci, która miała uchronić

chadecję

przed upadkiem, ale która zarazem

czyniła z chrześcijańskiej demokracji jeszcze bardziej uległego niewolnika i

posłuszne narzędzie Watykanu.





Kilkakrotnie miałem moSność

zwrócenia Geddzie uwagi na tę

sprzeczność.W

odpowiedzi słyszałem jego ulubione zdanie: "Jestem psem na łańcuchu". Rzecz

jasna, nie miałem potrzeby pytać, kto trzyma ten łańcuch w ręku.



Przypominam sobie dość

ciekawe, a nawet rewelacyjne dla mnie wydarzenie. Warto



o nim wspomnieć, chociaSby ze względu na osobę

mego rozmówcy

charakteryzujące go wyrafinowanie. Przypuszczam, Se czytelnicy nie będą

mieli mi

tego za złe.

W pierwszej połowie października 1951 roku zwrócił się

do mnie pewien poseł

chadecki (aby uchronić

go przed zemstą

przywódców jego partii, nie wymienię

nazwiska, ograniczając się

do nazwania go panem C.). Pań

C. oświadczył, Sew

szeregach chrześcijańskiej demokracji istnieje silny ruch secesyjny, który znacznie

przybrał na sile po podróSy De Gasperiego do Stanów Zjednoczonych. Zdaniem

grupy posłów chadeckich — pań

C. wymienił ich nazwiska — podróS

De

Gasperiego była "nie tylko bezuSyteczna, lecz równieS

zdecydowanie szkodliwa".

"De Gasperi — dodał poseł C. — związał Włochy z wojenną

polityką

Stanów

Zjednoczonych, nic w zamian nie otrzymując. Z wyraźną

korzyścią

dla interesów

amerykańskich i starając się

wciągnąć

nas do wojny przeciw narodom, które nie

zamierzają

nas atakować, uczynił z nas mięso armatnie. Pod tym względem Togliatti

ma rację... Z tego i wielu innych względów ja i moi koledzy nie chcemy, aby przy

władzy pozostała klika De Gasperiego. Zjednoczyliśmy się

w tym celu, aby

zorientować

się, czy istnieje moSliwość

usunięcia De Gasperiego i zastąpienia go

Fanfanim.



Poseł C. poinformował mnie równieS, Se istnieją

dwa odłamy w łonie ich partii.

Jeden z tych odłamów pragnie utrzymania De Gasperiego przy władzy do chwili





wyborów do parlamentu, "gdyS

usunięcie go w chwili obecnej równoznaczne byłoby

ze zrobieniem przyjemności komunistom i zdezorientowałoby masy

członkowskie". Natomiast drugi odłam domaga się

natychmiastowego usunięcia De

Gasperiego, "gdyS

— zdaniem ich — mit powstały wokół jego osoby wyraźnie

zanika, co w konsekwencji moSe doprowadzić

chadecję

do klęski wyborczej, a tym

samym do kompletnej ruiny". "A zresztą

— dodał poseł C. — Fanfani byłby tak

krótko przy władzy (do końca kwietnia 1953 r.), Se nie mógłby nawet wywołać

niezadowolenia w kraju".



Tyle poseł C. Zapewniał on mnie przy tym, Se jest to równieS

opinia jego kolegów.



"Postanowiliśmy — mówił —zwrócić

się

po poradę

do Watykanu, do prałata

Montiniego". Poinformował mnie równieS, Se 17 października Montini zaprosił na

kolacje grupę

posłów chadeckich: kilku z odłamu Dossettiego, kilku z odłamu De

Gasperiego. Wydawało się, Se Montini jest za natychmiastowym usunięciem De

Gasperiego. Zagadnieniem tym interesowali się

równieS

najwySsi dygnitarze Akcji

Katolickiej jak: Vittorio Veronese, monsignor Dall'Acqua, monsignor Pavan. —

"Ale — dodał poseł C. — trudno jest zorientować

się

w rzeczywistych zamiarach

Montiniego, prosimy więc pana o przedstawienie mu naszych wątpliwości.



W pierwszej chwili odmówiłem jego prośbie podając pierwszy lepszy powód, jaki

mi przyszedł na myśl. Poseł C. nalegał jednak i aby uwolnić

się

od jego

towarzystwa, w końcu uległem. Poprosiłem o audiencję

u prałata Montiniego. Ale w

tym czasie, gdy oczekiwałem na odpowiedź, poruszyłem ten temat z Geddą, który

oświadczył: "Usunięcie De Gasperiego byłoby, oczywiście, dobrym uczynkiem. Czy

sądzi pań

jednak, Se Fanfani jest lepszy od De Gasperiego? Proszę

mnie dobrze

zrozumieć: mam na myśli momenty nie natury moralnej, ale politycznej. Mimo Se

obydwaj pozbawieni są

rozumu politycznego, to jednak De Gasperi reprezentuje





przynajmniej jakiś

określony kierunek polityczny, pod


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.biblia777.fora.pl Strona Główna -> historia kościoła Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin